Jestem nauczycielem języka angielskiego w szkole średniej i podczas ferii zimowych miałam okazję być opiekunem grupy młodzieży, która uczestniczyła w kursie językowym, organizowanym przez szkołę językową w Berlinie. Co prawda były to zajęcia języka niemieckiego, ale nasze „doświadczenie” będzie przydatne też w przypadku innych języków, w tym angielskiego. Uczniowie mieli zmierzyć się z tygodniowym wyzwaniem codziennej nauki języka niemieckiego, gdzie zajęcia zaczynały się o 8 rano, a kończyły o 16:45. Oznaczało to 8 godzin intensywnej nauki z 45-minutową przerwą na lunch. Jakie były efekty? Czy warto korzystać z takich kursów językowych ? Oto kilka moich spostrzeżeń.
- Immersion
Immersion, czyli zanurzenie. Kurs za granicą, to totalne zanurzenie w języku. Zajęcia prowadzone są przez native speakerów, a więc nikt nie przetłumaczy nam tego, co dzieje się na lekcji. Musimy nastawić uszy i cały czas być skupieni. Postęp w rozumieniu jakichkolwiek treści widzimy już po jednym dniu takich zajęć.
- Nowe słownictwo
Ucząc się języka za granicą poznajemy słownictwo, które często nie usłyszelibyśmy na lekcjach w Polsce. Są to wyrazy typowe, np. dla danego rejonu lub takie, które nie pojawiają się w podręcznikach, bo są zbyt nieoficjalne. Jeżeli chcemy dobrze poruszać się w danym języku, musimy znać słówka „uliczne”.
- Multi-kulti
Bardzo często grupy do których się zapisujemy składają się z ludzi różnych narodowości. Oznacza to, że poznajemy multum osób, które tak jak my uczą się nowego języka, więc to z nimi możemy praktykować swoje umiejętności. Poza tym, nawiązujemy nowe znajomości i już po powrocie do kraju możemy kontynuować i pielęgnować nowe relacje.
- Płynność w mówieniu
Prawda jest taka, że podczas takiego intensywnego kursu, zapamiętujemy wiele wyrażeń i zwrotów. Nawet gdybyśmy nie odrabiali zadania domowego wieczorami, pamiętamy wiele sentencji, które wprowadzają nauczyciele na lekcjach. Nasz mózg pracuje na zwiększonych obrotach i bardzo szybko powielamy usłyszane zdania. Odblokowuje to nasze wewnętrzne bariery i…zaczynamy mówić, a przecież komunikacja to najważniejsza rzecz!
Podsumowując, zdaję sobie sprawę, że kursy językowe za granicą, to dla wielu bariera nie do przekroczenia. Chodzi tu głównie o finanse, ale także i czas. Jeżeli jedziemy już za granicę, wolimy skupić się na odpoczywaniu i zwiedzaniu, niż pakowaniu się w naukę. Jeżeli zależy nam jednak na porządnym przygotowaniu i szybkim postępie językowym, warto zainwestować chociażby w taki tygodniowy kurs. „Żywy język” to najlepsza lekcja!
Wpis przygotowała Cecylia z bloga Language Bay
Czym kierować się w czasie wyboru odpowiedniego kursu językowego?
PolubieniePolubienie