Kiedy po raz pierwszy zajrzałam na bloga Asi, była dla mnie tajemniczą Jo, która pisała o Szwajcarii i Szwajcarach w sposób nieszablonowy. Nie dało się przejść obok jej wpisów obojętnie. Do tej pory chętnie zaglądam na Szwajcarskie Blabliblu w poszukiwaniu ciekawostek, które mogłabym podsunąć moim kursantom.
Dziś mamy za sobą już kilka lat wirtualnej znajomości, którą rozpoczęłyśmy w grupie Blogi językowe i kulturowe. Ostatnio Asia wydała swoją pierwszą książkę „Czy wiesz dlaczego nie wiesz, kto jest prezydentem Szwajcarii” i w związku z tym postanowiłam zaprosić ją na łamy naszego bloga grupowego, aby przeprowadzić z nią krótki wywiad.
Asiu, (mam nadzieję, że mogę tak do Ciebie mówić?) od kiedy interesujesz się Szwajcarią?
Od kiedy się tu przeprowadziłam, a stało się to niemal 5 lat temu. Nie będę udawała, że Szwajcaria mnie fascynowała wcześniej – miałam o tym kraju tak szczątkową wiedzę jak każdy przeciętny Polak – zaledwie kilka frazesów w głowie na temat gór, sera, czekolady i demokracji bezpośredniej.
Natomiast gdy tu się tu przeprowadziłam, zaczęłam „podglądać” życie zwykłych Szwajcarów i odkryłam jak różny jest ten kraj od innych krajów europejskich. W samym środku kontynentu, a jednak kulturowo, mentalnościowo, historycznie, właściwie niemal pod każdym względem samotna wyspa w europejskim kotle.
Pięć lat to już całkiem sporo. Co spodobało Ci się w tym kraju najbardziej?
Natura. Zabrzmi to jak utarty frazes, ale Szwajcaria jest przepiękna. Mam wrażenie, że tutaj nawet zwykła, całkowicie nieturystyczna wioska mogłaby być reklamowana w przewodnikach jako ósmy cud świata. Na przykład moja, położona na stromym zboczu porośniętym winoroślami spadającym do przepięknego Jeziora Genewskiego ograniczonego z drugiej strony spektakularnymi, ośnieżonymi szczytami Alp.
W dodatku, jakby tego było mało, pogoda jest o wiele lepsza niż w Polsce. Nawet nie chodzi tutaj o temperaturę, ale o nasłonecznienie. Dzięki temu kolory są bardziej soczyste. Mniej tu szarości, więcej nasyconych barw, które naprawdę wpływają pozytywnie na humor.
To pewnie stąd tyle humoru na Twoim blogu! Chyba rozwiązałam zagadkę, jak powstały wszystkie fantastyczne wpisy! A co zaskoczyło Cię w kulturze tego kraju?
No cóż, każdy w głowie ma stereotyp zimnego, zasadniczego Szwajcara, dla którego zasady są ważniejsze niż żywy człowiek. Nic błędnego. Zdziwiło mnie, jak Szwajcarzy mogą być ludzcy. Nasi polscy urzędnicy to przy nich bezduszne maszyny. Tutaj, gdy się poprosi, przeprosi, postara wytłumaczyć, bardzo możliwe, że błąd czy niedopatrzenie nam ujdzie na sucho. Może dlatego, że Szwajcarzy sami raczej nie kombinują, więc nie wypatrują w takich wymówkach kłamstwa.
Masz rację. Sama mam w pracy do czynienia ze Szwajcarami i to fantastyczni ludzie, niezwykle pomocni i życzliwi. Jaki region polecisz osobie, która wybiera się po raz pierwszy do Szwajcarii?
Radzę wziąć mapę Szwajcarii, zamknąć oczy i ją dziabnąć palcem! Na pewno to będzie strzał w dziesiątkę. A tak poważnie, to polecam Riwierę Jeziora Genewskiego w francuskojęzycznej części Szwajcarii – ten klimat malutkich, urokliwych miasteczek nad jeziorem nie ma sobie równych.
Z pewnością jest tam pięknie. Idealne miejsce na odpoczynek. A właśnie, czym zajmujesz się w wolnym czasie? W jaki sposób odpoczywasz?
Piszę! A w wolnym czasie od pisania piszę coś innego. Brzmi to trochę śmiesznie, ale tak to wygląda w rzeczywistości. W dodatku muszę przyznać, że pisanie mojej powieści naprawdę mnie bardzo relaksuje i uwielbiam to robić w przerwach pomiędzy pisaniem „poważnych” rzeczy.
Kocham muzykę – to zabrzmi trochę jak frazes, ale muzyka mi zawsze pomaga wejść w klimat tego, co piszę. Mogłabym niemal stworzyć playlistę do każdego mojego artykułu, rozdziału książki, czy opowiadania.
Oprócz tego – sport. Aktywność fizyczna pomaga mi walczyć ze swoimi demonami, obniżyć poziom stresu, poprawić humor. Ot, kolejny frazes, zdaje się, że jestem cała pełna takich wyświechtanych haseł. Ale fakt jest taki, że jestem strasznie depresyjnym, pesymistycznym, aspołecznym typem i radzę sobie z tym w zasadzie tylko dzięki pisaniu, muzyce i sportowi.
Przestań! W ogóle tego nie widać. Ani na blogu, ani w grupie, gdzie często rozmawiamy na różne tematy. Wręcz wydajesz się być osobą tryskającą energią i pozytywizmem.
Powiedz mi lepiej, co Cię zainspirowało do napisania książki?
Szwajcaria mnie zainspirowała! To fantastyczny „plac zabaw” dla pisarza, blogera, obserwatora rzeczywistości. Po prostu bierzesz sobie jakikolwiek temat i zaczynasz drążyć. I w 9 na 10 przypadków dochodzisz do znakomitych wniosków.
Jak to jest wydać swoją pierwszą książkę? (w sensie, co czujesz, kiedy masz w ręce świeżutko wydrukowany egzemplarz i wiesz, że jest Twój)
Tak właśnie myślałam, że chwycę moją książkę w dłonie i nagle otworzą się nade mną niebiosa i wyjdzie z nich anioł z trąbą… A tu wcale nie. Od napisania książki, pięćdziesięciu korekt, tłumaczenia jej na angielski i pięćdziesięciu korekt tłumaczenia minęło tyle czasu, że umysłem byłam już bardzo daleko. Faktycznie się cieszę i wiem, że jestem na dobrej drodze. W końcu robię to, o czym marzyłam od dzieciństwa. Co prawda nie mieszkam jak pustelniczka na wyspie na Mazurach z dziesiątką psów i dzieci, ale nie można mieć wszystkiego…
Te dzieci i psy jeszcze przed Tobą 😉 Opowiedz nam trochę więcej o etapie tworzenia książki. Jak to u Ciebie wyglądało?
Dostałam termin – a raczej sama sobie wybrałam termin i musiałam go dotrzymać. Planowałam zajmować się tym plus robić sobie spokojnie korektę mojej niedokończonej i niewydanej jeszcze powieści. W praktyce wyszło to tak, że czas miałam tylko na książkę i na bloga, którego nie chciałam zaniedbać. No i jeszcze na moich szwajcarskich uczniów polskiego.
Jak wydałaś książkę? Czy był to self-publishing, który jest ostatnio bardzo popularny?
Zgłosił się do mnie szef fundacji PAFERE, pan Jan Wojciech Kubań z taką właśnie propozycją. Książka została wydana właśnie przez Wydawnictwo PAFERE w ramach projektu Biblioteczka Rządzonych i Rządzących.
Nie dziwię mu się, że się do Ciebie zgłosił. Piszesz fantastycznie. Jak długo pisałaś książkę? Czy zajmowałaś się tylko tym?
Książeczka jest dość krótka – wraz z tłumaczeniem to jakieś 60 stron, więc napisanie jej zajęło mi w zasadzie tylko dwa i pół miesiąca. Gorzej było z korektą tłumaczenia, którą się zajmowałam – zajęła mi dłużej niż sam proces twórczy. Niestety tak to już jest, jak się jest perfekcjonistą…
Coś o tym wiem, ale usłyszałam bardzo mądrą radę: „Zrobione jest lepsze od doskonałego”. A propos rad, jakich rad udzieliłabyś sobie teraz, gdybyś miała napisać tę książkę jeszcze raz?
Bardzo starałam się utrzymać jednolity ton w książce, wobec czego mam wrażenie, że wyszła mi taka trochę czarno – biała. A życie ani Szwajcaria czarno – biała nie jest! Gdybym miała ją pisać jeszcze raz postarałabym się dodać trochę więcej dziegciu. Ale staram się nie żałować, tylko iść dalej. Zawsze może być lepiej, więc trzeba wiedzieć, kiedy skończyć poprawiać i po prostu iść za ciosem.
Co było dla Ciebie najtrudniejsze w pisaniu książki?
Najtrudniejsza była korekta tłumaczenia – to niestety przez mój własny charakter. Dzięki blogowi temat Szwajcarii jest mi tak bliski, że tę książkę w zasadzie miałam już w głowie. Całą gotową, ładnie ustrukturyzowaną i uargumentowaną. Trzeba było to po prostu przelać na papier. Także samo pisanie i zbieranie materiałów nie było problemem.
Na szczęście książka już napisana i można się zabrać za czytanie. Zdradź naszym czytelnikom, gdzie można zakupić Twoją książkę „Czy wiesz, dlaczego nie wiesz, kto jest prezydentem Szwajcarii”?
Moja książka jest dostępna w księgarni internetowej Multibook TUTAJ.
Jest również dostępna w wersji elektronicznej TUTAJ.
Dziękuję Ci Asiu za wspólną rozmowę i życzę wielu sukcesów w przyszłości!
Wywiad przeprowadziła Ola Jakubowska z bloga Niemiecka Sofa
Super wywiad! Tylko ten pozytywizm… https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Pozytywizm
PolubieniePolubienie
Gratuluję sukcesu, chyba każdy bloger marzy o wydaniu własnej książki, więc kiedy już ten plan się spełnia, odczuwa się ogromną satysfakcję 🙂
PolubieniePolubienie
książeczka a raczej kilka przepisanych formułek z internetu ,większość już nie aktualna,autorka na okrągło sie powtarza jak zdarta płyta ,okładka jak i tytuł powinien zachęcić człowieka a tu odwrotnie ,i mam wrażenie że książeczka jest skierowana dla młodzieży tak 15 lat całość bardzo nieudolnie napisana ,a tak rozbawiła mnie momentami bo mieszkam w Szwajcarii od ok 20 lat
PolubieniePolubienie